Tak
łatwo zapomnieć, że się tęskni.
Wpadłeś
w rutynę. Pijesz zimną kawę, karmisz martwe rybki, uciekasz przed wściekłym
spojrzeniem sąsiadki z parteru. Przeszłość schowałeś do kartonowego pudełka.
Tysiące wspomnień zakopałeś pod nieznaczącymi artykułami, owinąłeś w litery
szklane obietnice. Wymazałeś z mapy drogę, którą pokonałeś.
Mimo
to przeszłość cię otacza. Widzisz ją w ustawieniu mebli w mieszkaniu i w
kotach, które przechodzą ci drogę, gdy wychodzisz do pracy. Słyszysz ją w
głośnej muzyce zza ściany, w płaczu dziecka na ulicy lub w stukaniu kieliszków
w restauracji, na którą cię nie stać. Czujesz ją w smaku herbaty, w zimnej
wodzie pod prysznicem i w bólu powracającym raz za razem, gdy tylko ośmielisz
się o nim zapomnieć. Przeszłość wciąż i wciąż, i wciąż powraca.
Od
czasu do czasu pozwalasz sobie na wizytę. Zamykasz oczy i wędrujesz do tej
tabliczki, która zawsze wisiała w przedpokoju. Dom, cudowny kochany dom.
Pachniał ciastem, śmierdział wódką. Zachwycał kwiatami, zrażał śmieciami.
Kochałeś to miejsce, nienawidząc go jednocześnie. Drobne ramiona, które
prowadziły cię przez życie, póki całkowicie nie zwiędły. Silne ramiona hamujące
twój rozwój, gdy wbijały się w skórę jak niezauważone na podłodze szkło.
Połowa
tego domu dawała ci szczęście. Druga połowa je odbierała. Zniknąłeś więc, gdy
tylko kotwica się rozpłynęła.
Blizny
bolą, serce boli. Pamięć nie odpuszcza, najczęściej objawiając się w snach. Nie
wiesz już, co jest prawdą, a co wynikiem wyobraźni, która napotkała na swej
drodze zbyt wiele emocji.
Kulisz
się, chcąc się schować. Kiedyś próbowałeś się otoczyć bezpiecznym kokonem, ale
ludzie cię zauważyli, rozczytali. Teraz jesteś nagi.
Ktoś
ci niegdyś powiedział, że wszystko się kończy. Ty jednak końca nie widzisz,
choć zdawałoby się, że zrobiłeś wszystko, aby do niego doprowadzić. Błądzisz,
próbując zachować spokój, kiedy w środku ziejesz pustką. Wątłe nicie, którymi
związujesz meble i ludzi ze swoimi palcami, pękają na twoich oczach. Wciąż i
wciąż, i wciąż…
Samotnie
drepczesz w miejscu, nie potrafiąc ruszyć naprzód, a jednocześnie boisz się
cofnąć.
Wyglądasz
przez okno. Patrzysz na niebo. Płaczesz, nie słysząc krzyku z wewnątrz. On woła
o pomoc. On chce podzielić się tajemnicą, którą ty nosisz w sercu.
Ty
jednak głuchniesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz